3/12/2014

Trochę długa nieobecność (FLORYDA) +zdjęcia!

Na początku tego postu chciałbym przprosić za moją baaardzo długą nieobecność. Wiem, że to nie pierwszy raz, ale po prostu nie miałem zbyt dużo czasu. Dzisiaj na szczęście mam snow day i nie mam Ale żeby nie przedłużać tego postu: od początku.

Snow Day :)


Nie chwaliłem się wam, ale na początku lutego wyjechałem z moją host rodziną na Florydę. Niestety pojechaliśmy (a właściwie polecieliśmy) tam na 5 dni, ale to nie zmienia faktu, że wiedziałem tam wiele ciekawych rzeczy. Podczas tego wyjazdu, wylecieliśmy z Detroit w czwartek rano. Niestety mieliśmy jakieś problemy z samolotem, więc mieliśmy prawie dwie godziny opóźnienia. Gdy już dotarliśmy do Orlando, wypożyczyliśmy samochód, odebraliśmy bagaże i udaliśmy sie do naszego hotelu i tam też spedziliśmy resztę naszego dnia.

Następnego dnia wybraliśmy się rano do Diney World. To jest mój pierwszy raz w tym parku rozrywki co sprawiło na mnie gigantyczne wrażenie. Na początku bowiem myślałem, że to po prostu park dla dzieci w wieku 4-10. To prawda, że jest tam bardzo dużo dla małych dzieci, ale mimo to naprawdę dobrze się tam bawiłem.


Jeden z dwóch rollercoaster'ów

Ja, Kaczor Donald i mój h-brat

Ja, Goofie i mój h-brat

DoWidzenia :P


Kolejnego dnia wybraliśmy się na tzw. AirBoat Ride, czyli pływaliśmy (i nie tylko) na jeziorze łodzią z dużym wiatrakiem i oglądaliśmy tamtejsze zwierzęta, takie jak aligatory itp.. Po około dwóch godzinach tej jazdy, poszliśmy do mini-zoo, które znajowało się w tym samym „ośrodku”. Tam udało mi się zrobić zdjęcie (a właściwie je kupić) trzymając aligatora. :)


"pływaliśmy (i nie tylko) na jeziorze łodzią z dużym wiatrakiem"


Ja i aligator

Przedostatniego dnia wybraliśmy się do tzw. Flea Market (Pchli Market). Tak ogólnie to myślałem, że znajdę tam jakieś antyki i starocie, a się okazło, że były tam tylko nowe rzeczy. (Byłem trochę tym zdziwiony, również moja host rodzina tym była zdziwiona). Kupiłem tam kilka pamiątek dla siebie i mojej rodziny, potem poszliśmy do Disney Downtown, a resztę dnia spedziłem na basenie. 
 
Następnego dnia niestety już musieliśmy wracać do zimnego Michigan.

Michigan :)

Podczas mojej nieobecności wiele również ciekawych się zdażyło. M.in. poszedłem po raz drugi na Monster Jam oraz poszedłem na grę Red Wings. A już w piątek wyjeżdżam do Chicago na weekend, więc postaram się niedługo coś o tym również napisać.

Monster Jam

Budynek GM

Gra Red Wings


Pozdrawiam, 3majcie się, Hubert!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz